Histeria u dzieci – czy można jej zaradzić?
„- Tomeczku odłóż proszę te lizaki, nie kupimy ich.
– Aleeeeeeeeeeee mamoooooooooooooooo!
– Tomasz. Proszę.
– Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, buuuuuuuuuuuuuuuuu!”
Nadeszło nieuniknione – mały Tomasz nie bacząc na nic rzuca się na podłogę, wierzgając
wściekle, albo ratuje się ucieczką, biegnąc przez supermarket na oślep z pieśnią na ustach.
Znasz? Doświadczasz?
Zakładamy, że tak, ponieważ opisane zachowanie nie jest nietypowe, rzadkie,
czy…nienormalne.
Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego dzieci wpadają w histerię?
Dzieci, zwłaszcza te młodsze, często wyrażają swoje emocje poprzez płacz i krzyk. Jest to
naturalny sposób komunikowania swojego dyskomfortu, niezadowolenia lub innych
negatywnych uczuć.
W pewnych okolicznościach płacz może przerodzić się w atak histerii, który jest trudny do
opanowania. Tego typu zachowanie może być wywołane różnymi przyczynami, na przykład
zmęczeniem, głodem, potrzebą skorzystania z toalety lub zaburzeniem rutyny dnia.
A zatem taka reakcja jest normalną częścią rozwoju dziecka spowodowaną niedojrzałością
układu nerwowego oraz brakiem umiejętności radzenia sobie z silnymi emocjami. Jest
dowodem na to, że sytuacja go przerasta. Nie jest manipulacją, a komunikacją i potrzebą
dziecka, a czasem pragmatycznym sięgnięciem po narzędzia, które kiedyś zadziałały na
rodzica.
Paradoksalnie – należy się więc cieszyć – dziecko, które okazuje bunt rozwija się zupełnie
normalnie. Poszukuje, poznaje i sprawdza. A nie otrzymawszy tego o co zabiega –
histeryzuje. Ufff! Kamień z serca, prawda? Od razu człowiekowi lżej na duszy…Przynajmniej
przez chwilę, do następnego wybuchu tego jakże kłopotliwego przejawu dziecięcej ekspresji
emocjonalnej.
Czy jest jednak jakiś sposób, żeby poradzić sobie z napadem histerii?
Tak!
Kluczem jest zrozumienie jej przyczyn i odpowiednia reakcja. Rodzice powinni zachować
spokój i cierpliwość, unikając poddawania się emocjom. Pomyślisz może…fajna ta rada. Taka
nie za praktyczna.
Doskonale rozumiemy, że cierpliwość w takiej chwili może być wyzwaniem. Ale będąc
świadomym tego, że histeryzowanie jest normalne, że stanowi przejaw naturalnego rozwoju
dziecka i jednocześnie wyraz braku posiadania przez malca narzędzi do radzenia sobie z
emocjami– łatwiej Ci będzie stawić czoła temu zjawisku.
To podstawa.
A co dalej?
Podzielmy strategie działania na dwie kategorie: zachowań, których celem jest
niedopuszczenie do napadu histerii oraz starań o gaszenie pożaru emocji, który już niestety
wybuchł.
1) Zanim dojdzie do ataku złości.
Niezłą metodą zapobiegania eksplozji dziecięcych frustracji, jest dokonywanie z nim ustaleń
przed nastaniem okoliczności, które według Twojego doświadczenia mogą nieść ryzyko
wybuchu złości. Na przykład zanim wyjdziecie z domu do sklepu ustalcie, że kupicie tylko
chleb, masło i jogurt. Żadnych dodatkowych rzeczy. Przed sklepem warto powtórzyć przyjęte
uzgodnienia.
Nim przekroczycie ogrodzenie placu zabaw poinformuj, że zabawa może trwać do godziny
17.00 i koniecznie „ostrzeż” małego człowieka na chwilę przed zbliżającym się końcem tego
okresu, że nadchodzi czas pójścia do domu. To naprawdę dobry sposób, ponieważ dzieci
lubią przewidywalność i potrafią dostosować się do znanych im wcześniej reguł.
Kolejnym rozwiązaniem jest podjęcie próby rozpoznania pojawiających się sygnałów
świadczących o tym, że sprawy przybiorą zaraz zły obrót. Jeśli czujesz w kościach, że
odmowa kupienia batonów, lizaków, czy samochodzika będzie niczym pociągnięcie
zawleczki granatu przed wybuchem, spróbuj dać coś w zamian: „Nie kupimy dzisiaj lizaków,
ale chodź ze mną, pomożesz mi wybrać coś pysznego w alejce obok” (tej z owocami). Lub:
„Musimy już wyjść z placu zabaw, ale po drodze do domu nazbieramy kasztanów. Założymy
się kto zbierze więcej?”
Oczywiście nie chodzi o to, by w panicznym strachu przed odmową i jej skutkami starać się
za wszelką cenę przekupić dziecko. Próbujemy jedynie wykazać, że czasami naprawdę
można się porozumieć innymi sposobami z młodym człowiekiem. Nie zawsze konieczne jest
trzymanie się stanowczego i nieugiętego „nie”. Nieraz wystarczy pokazać naszemu malcowi,
że naprawdę dążymy do zaspokojenia jego potrzeb.
2) Kiedy jest już za późno.
Jeśli mimo naszych starań, podjęte działania nie przyniosły zamierzonego skutku i doszło do
wybuchu histerii, bardzo istotne jest by podczas tego „zajścia” zapewnić poczucie
bezpieczeństwa – zarówno dziecku, które np. biegnie na oślep lub wierzga, jak i innym
uczestnikom, którzy mogliby zostać uderzeni, kopnięci czy przewróceni.
Można to zrobić poprzez przytulenie, złapanie za rękę, a jeszcze lepiej – zabranie dziecka w
ustronne miejsce np. do innego pomieszczenia, toalety, alejki, czy samochodu na parkingu.
Pomoże to nie tylko dziecku, ale także i Tobie. Dziecku – bo zagwarantuje mu możliwość
zachowania godności podczas przeżywania ataku histerii i usunięcia się z oczu ciekawskim
gapiom. Tobie natomiast ułatwi powstrzymanie się od nietrafionych reakcji na pokaz
(„natychmiast się uspokój!”), wymuszonych oczekiwaniem zebranych obserwatorów.
Następnie, dzięki zapewnieniu sobie takiego ustronnego miejsca, będziesz mógł rozpocząć
bardzo ważne działanie: przeczekanie. Pozwolenie dziecku na wyładowanie emocji od
początku do końca. Bez ingerowania, gderania, szarpania, próby uspokojenia, tłumaczenia.
To czas na to, by po prostu być. By dziecko widziało, że jesteś na wyciągnięcie ręki, czuwasz,
że nie odwracasz się od niego w tej niezwykle frustrującej chwili, że Twoje ramiona są
gotowe do przytulenia. Po prostu przeczekaj, ale w bliskości, absolutnie nie zostawiając
rozzłoszczonego malca samego. W pewnym momencie przyjdzie uspokojenie i świadomość,
że takie zachowanie nie odnosi zamierzonego efektu. Nie ma bowiem bardziej
zniechęcającej reakcji dla histeryzującego dziecka niż…brak oczekiwanej przez niego reakcji.
Wreszcie, kiedy emocje już opadną i będzie można nawiązać świadomy kontakt z maluchem,
przyjdzie czas na rozmowę. Na pomoc w nazwaniu jego uczuć, które tak intensywnie nim
targały, zaakceptowanie ich i zachęcenie do rozmowy o tym, co się stało.
Tak okazane wsparcie w trudnych dla malca chwilach, dawanie mu poczucia, że jesteśmy po
jego stronie, oraz nauka strategii społecznych są kluczowe dla jego zdrowego rozwoju.
Dlatego ujmij w słowa to, co się stało i powiedz na przykład:
„Widzę, że zdenerwowałeś się, bo nie pozwoliłam ci kupić lizaków. Rozumiem.”
Nie musisz natychmiast znaleźć rozwiązania, wystarczy, że okażesz zrozumienie dla emocji
dziecka i pomożesz mu je zidentyfikować.
Całkowicie wyciszonemu malcowi, można będzie finalnie wytłumaczyć jakie uczucia ta
sytuacja wywołała w Tobie. Wróć do sprawy i bez zbędnych kazań wyjaśnij, że kiedy krzyczy
nie rozumiesz co mówi.
Czy taka strategia sprawi, że innym razem nasza pociecha zdoła powstrzymać się przed
histerycznym wybuchem płaczu? Może tak, a może nie. Im częściej jednak uda Ci się
zachować cierpliwość i postawę wyrażającą poszanowanie dla niedojrzałości emocjonalnej
dziecka, tym większa szansa, że za którymś razem nie dojdzie do eskalacji zjawiska i
niepożądanych zachowań.
Przetestujesz?