Jak wydawać polecenia
– Młody człowieku, czy Ty widzisz ten rozsypany piasek? To się chyba wysypało z Twojego buta? Miejsce piasku jest na plaży, ewentualnie w piaskownicy. Czy zawsze muszę tysiąc razy powtórzyć? Dlaczego nikt nie szanuje mojej pracy? Przecież dopiero co odkurzyłam i umyłam całe mieszkanie. To się zaraz rozniesie po całym domu. Weź zmiotkę i zamieć to proszę. Chciałabym, żebyś na przyszłość sam zwracał uwagę na takie rzeczy. Wysypiesz – nie ma sprawy, to się zdarza, ale sprzątnij. Przecież ja nie mogę ciągle o wszystkim przypominać.
Ufff. Zmęczyło Cię samo czytanie? Nic dziwnego. A co dopiero „młodego człowieka”. On prawdopodobnie wyłączył się i przeszedł w tryb stand-by porównywalny żywotnością do poziomu sklepowego manekina już w okolicach zdania o piaskownicy.
Najpewniej nie wyłapał z Twojego kazania prawdziwej istoty sprawy i celu tego przemówienia: usunięcia piasku. A nawet jeśli, to jest już tak poirytowany, że zamiatanie jest ostatnią rzeczą, na którą ma teraz ochotę. Możliwe, że coś odburknie w mniej lub bardziej grubiańskich słowach, przewróci oczami, albo skomentuje w myślach.
Taka to już nasza ludzka natura. Jako dorośli lubimy dzieciom tłumaczyć, uzasadniać i podawać powody. Ty nazwiesz to „argumentowaniem”. A dziecko -„gderaniem”.
Dlatego w wielu sytuacjach tak cenna i sprawdzona bywa technika krótkich, jednowyrazowych poleceń, które stanowią istotę sprawy. Używając jednego słowa, wyrażasz zaufanie do dziecka – do jego zrozumienia o co Ci chodzi i tego, że zrobi to, o co jest proszone. Niczym farmaceuci musimy w tym miejscu dodać ostrzeżenie: nie jest to jedyna słuszna metoda komunikacji. Niemniej w wielu okolicznościach naprawdę działa.
Wracając do zaprezentowanej na wstępie sytuacji, zastosowanie się do tych wytycznych oznaczałoby konieczność użycia jednego tylko słowa – „piasek”. Proste, prawda?
Przeanalizujmy inne przykłady:
- Porozrzucane w przedpokoju buty, przez które balansujesz na jednej nodze niczym czapla próbując dotrzeć do łazienki.
- Zamiast przemowy pełnej logicznych argumentów, złożonych wywodów i pretensji typu „przecież prosiłam, ”, „umawialiśmy się”, „dlaczego nie dotrzymujesz słowa”, „zaraz ktoś się przewróci i straci zęby”, wystarczy powiedzieć „buty”.
- Sposób na rozlane mleko? – rzuć hasło „mleko”.
- Porzucony na stole talerz z zaschniętą kaszą z obiadu? – komunikat brzmi: „talerz”.
- Śmieci, wysypujące się z kosza mimo misternej pionowej konstrukcji, godnej arcymistrza gry w Jengę – „śmieci”.
Co ważne – przy stosowaniu tej techniki niebagatelne znaczenie ma…FLEKSJA! Ha! Zaciekawiony? Już wyjaśniamy zasadę: używaj wyłącznie rzeczowników, nigdy nie czasowników. „Piasek” (w znaczeniu: „pozamiataj rozsypany piasek”) brzmi o wiele lepiej niż „Pozamiataj!”.
Słowo „buty” z kolejnego zamieszczonego powyżej przykładu ma zupełnie inny ładunek znaczeniowy niż „Posprzątaj!”. Podobnie użycie słów „Powycieraj!”, zamiast „mleko” czy „Wynieś!” w miejsce „talerz”.
Dzieje się tak, ponieważ jednowyrazowe polecenie w formie czasownika, zawsze przybierze tryb rozkazujący i tym samym wywoła sprzeciw młodego człowieka. Dlatego zapamiętaj – stawiaj na rzeczowniki!
Wypróbujesz?